...Gdy zabieg jest zbyt istotny, by sprzedać tabletkę.
Powyższa kartka widniała zawieszona na drzwiach naszej Przychodni
w zeszły czwartek.
Także i dziś.
I będzie też jutro.
Oraz zawsze, gdy wykonywać będziemy osteosyntezę
Jakiś czas temu, w sumie nie tak dawno, na Dzień zabiegowy przeznaczony był piątek. Wygoda dla Właścicieli - bo przed wolnym, wygoda dla nas - bo mniejszy ruch.
Życie pokazało jednak, że musimy zmienić nieco naszą strategię.
Wkrótce Dni zabiegowe były już we środy i w piątki. Na jakiś czas to wystarczyło, ale częściej pojawiały się też nagłe przypadki, oraz coraz więcej wynikających z nich - "kości do składania".
Na dzień dzisiejszy "Dzień zabiegowy" trwa regularnie od poniedziałku do piątku. Czasem także w soboty. Do tego - nawet trzy osteosyntezy bądź zabiegi ortopedyczne w tygodniu. Myślę, że każdy mój kolega po fachu zgodziłby się, że jedną z rzeczy najmniej oczekiwanych podczas zabiegu jest jakakolwiek dekoncentracja. W związku z powyższym - podjęliśmy dwie decyzje zmieniające dotychczasowy system pracy Przychodni:
1. Oficjalnie przyjmujemy TYLKO PO WCZEŚNIEJSZYM UMÓWIENIU TERMINU WIZYTY
Jak zdarzało się dotychczas?
Szczek, pisk, syczenie i warczenie - typowy obraz poczekalni w Przychodni podczas ruchliwego dnia. Ktoś się zniecierpliwi, ktoś wyjdzie, ktoś wróci myśląc, że reszta pamięta o jego kolejce, generalnie kakofonia dźwięków zwierzęcych, ludzkich i nieludzkich.
Jak jest teraz?
Wizyty umawiane na konkretną godzinę. Ilość wizyt w ciągu dnia wyższa niż miało to miejsce wcześniej. Mimo to - na poczekalni jeden, w porywach do trzech pacjentów. Na ponad 50m2 da się przeżyć bez niepotrzebnych stresów :)
2. Podczas szczególnie wymagających zabiegów PRZYCHODNIA BYWA NIEDOSTĘPNA
Jak zdarzało się dotychczas?
Milion pytań, które mogłyby poczekać, ale "właśnie przechodziłem obok, więc stwierdziłem, że podpytam". Milion telefonów, z czego prawie nigdy nic co byłoby pilne - za to każdy telefon rozprasza tak samo, nawet ten nieodebrany, dzwoniący czy wibrujący w pomieszczeniu obok.
Jak jest teraz?
Na czas zabiegu liczy się tylko Pacjent. Zabieg, który wykonujemy tu i teraz. Bo wierzę, że gdybym leżał na jego miejscu, oczekiwałbym dokładnie takiego samego podejścia i skupienia.
Wiem, że nowe zmiany nie każdemu się spodobają.
Kogoś żona wyśle po "tabletkę na robaki", kogoś mąż wysyła by podpytać, czy "jeżeli Zwierzę nie je od tygodnia a od dwóch wymiotuje, to trzeba już koniecznie z nim przyjść?" Oboje zobaczą napis na szybie, że dziś nici z załatwień. Poirytują się. I szanuję to, naturalny ludzki odruch.
Ale z drugiej strony - jeżeli choć jedno Zwierzę tego dnia / tygodnia / miesiąca ma dzięki temu być lepiej zoperowane, to czy nie warto zrezygnować dla tego faktu ze sprzedaży tabletki, czy powiedzenia Właścicielowi truizmu, z którego sam i tak zdaje sobie sprawę?
Godziny tak poważnych zabiegów, by zamykać dla nich Przychodnię są specjalnie tak dobrane, by w razie nagłego wypadku potrzebujący mogli skorzystać z pomocy innego pobliskiego lekarza weterynarii.
W sytuacjach choć trochę mniej pilnych - zapraszam serdecznie do umawiania wizyt i zatelefonowania do Przychodni nawet wybierając się po nieszczęsną jedną tabletkę - jeżeli nie odbierzemy, to na pewno oddzwonimy kiedy tylko będziemy mogli. A w zamian za cierpliwość i wyrozumiałość na pewno odwdzięczymy się profesjonalizmem i zaangażowaniem, na jakie warto zaczekać :)